Tydzień ten jest zakończeniem roku liturgicznego oraz
przypomnieniem końca świata. Msza dzisiejsza ma istotnie znamię prorocze.
Stawia nam przed oczy chwile straszliwe, gdy ukaże się Sędzia, który odda
każdemu według jego uczynków. Zarówno modlitwa jak i Epistoła mówią o tych
dobrych uczynkach, jakie mamy przynieść Bogu w dniu sądu.
Przy końcu roku liturgia katolicka raz jeszcze nawołuje
do czynu zrodzonego z Czynu Bożego — Opus Divinum — który stanie się wyrazem
naszej miłości i uwielbienia Tego, który jest Ojcem i Panem.
Ewangelia dzisiejsza jest bardzo zbliżona do tej,
którą czytamy na początku roku w Adwencie; tak że od pierwszej niedzieli aż do
ostatniej Kościół nie spuszcza z oczu wielkiego celu, do którego ciążymy.
Zbawiciel w tej mowie eschatologicznej (o rzeczach ostatecznych) maluje przed
oczyma uczniów dwa zdarzenia o niezwykłej doniosłości wyłaniające się mniej lub
więcej wyraźnie z tajników przyszłości. Jednym jest zburzenie Jerozolimy,
drugim koniec świata. Te dwa zdarzenia, aczkolwiek oddzielone od siebie Bogu
wiadomą przestrzenią czasów, w myśli Chrystusa są ściśle zespolone: spełnienie
dosłowne pierwszego tekstu w niespełna 40 lat po proroctwie jest dla nas
dowodem, że i przyjście Chrystusa jest niezawodne. Trwajmy więc mocno w wierze
Chrystusa, Boga prawdziwego i wszystkowiedzącego, bo «ziemia i niebo przeminą,
ale słowa Jego nie przeminą». Krzyż i Ewangelia, które co dzień wspominamy w
tajemnicy Eucharystii, będą stały zawsze, nawet wtedy, gdy świat rozsypie się w
proch.
(Mszał Rzymski z dodaniem nabożeństw nieszpornych O. G. Lefebvre, Benedyktyn)
Jak w każdą czwartą niedzielę miesiąca Msza św. zostanie odprawiona o godz. 9:30