Wiernym Środowiska Tradycji Katolickiej Diecezji Sosnowieckiej w odpowiedzi na troski i pytania

W niedzielę dnia 7.10 2018 wierni jak w każdą niedzielę przygotowali prowizoryczny ołtarz zebrali się na poprzedzającym każdą Mszę Św. różańcu lecz nie doczekali się celebransa, który powinien odprawić Mszę Św.

Ustalenie „harmonogramu” i wyznaczenie celebransów na kolejne niedziele każdego miesiąca jest jedyną czynnością w ramach erygowanego przez JE ks. Biskupa Duszpasterstwa Tradycji jaką zajmował się mianowany na tę funkcję Duszpasterz ks. Tomasz Smalcerz.

Wierni od 9 lat bezskuteczne proszą o Mszę Św. w tradycyjnej formie rytu rzymskiego odprawianą w godnych warunkach przez księdza, który jest odpowiednio przygotowanego i ma do tego warunki, zapewnione przez Biskupa miejsca.

Ostatnia nasza synowska prośba z 24.12.2017 r. spowodowała najpierw odmowę jej spełnienia przez JE ks. Biskupa, a po kolejnej uzasadnionej faktycznie i prawnie prośbie o zmianę stanowiska osoba składająca prośbę doczekała się kuriozalnej (także odmownej) odpowiedzi ze strony ks. Kanclerza Kurii Sosnowieckiej mieszającej porządki odpowiedzi oficjalnej dla Środowiska i prywatnego listu do tejże osoby.

Aby nie dopuścić do manipulacji czy przekłamań Wierni mają do wglądu pełną korespondencję dotyczącą naszych synowskich próśb poniżej na stronie.

Efektem naszych próśb oprócz odmowy ich spełnienia było zawieszenie sprawowania Mszy Św. na okres wakacji. Przed pierwszą po przerwie Mszą Św. ks. Duszpasterz wystąpił z przemówieniem w którym określił nasze synowskie prośby jako „głupie”, postawił tezę, iż istnieje jakiś konflikt a następnie w oparciu o tę tezę stwierdził, iż w warunkach konfliktu nie widzi możliwości funkcjonowania duszpasterstwa.

Do Środowiska nie dotarł żadna decyzja czy dekret Biskupa miejsca zwalniający Duszpasterza Środowiska z jego obowiązków czy też likwidujący to duszpasterstwo. Sam Duszpasterz także nie raczył udzielić żadnych informacji, można więc przypuszczać, iż decyzja ks. Duszpasterza o zaprzestaniu nawet tak minimalnej działalności jaką jest ustalenie harmonogramu odprawiania Mszy Św. jest samowolna.

Na troski, obawy i cierpienia Wiernych możemy odpowiedzieć tylko jedno: prosimy o zintensyfikowanie modlitw za Kościół Święty i naszych kapłanów oraz informujemy, iż najbliższe możliwości skorzystania z Mszy Św. w tradycyjnym rycie rzymskim oferuje Diecezja Gliwicka w Kościele św. Ducha w Bytomiu oraz Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X w kaplicy w Chorzowie.

piątek, 13 stycznia 2012

Kościół jest w swojej nauce nieomylny

Poniższy tekst pochodzi z książki Apologetyka podręczna ks. Stanisława Bartynowskiego wydanej w 1948 roku w Warszawie.

Stanisław Bartynowski (1870-1947) — kapłan katolicki, jezuita, teolog, apologeta. Nauczał w Nowym Sączu, Krakowie, Gnieźnie oraz Chyrowie. Autor Apologetyki podręcznej (od 1911 do 1948 roku ukazało się 8 wydań tej ksiązki).

 OMYLNOŚĆ LUDZKA

Gdy spojrzymy na niezliczony prawie zastęp myślicieli, od najdawniejszych czasów aż do dni naszych zwalczających się nawzajem, mimo woli nasuwa się pytanie: Skąd pochodzi to, że każdy z nich był przekonany o prawdziwości swoich twierdzeń, chociaż zwalczali je drudzy? Przecież wszyscy naraz słuszności mieć nie mogli w tym, w czym zupełnie się różnili między sobą - gdyż prawda może być tylko jedna.
Ta różnica zdań w tych samych zagadnieniach pochodziła stąd, że rozum ludzki - choć ma wrodzone dążenie do prawdy - mimo swych zdolności, a nawet wykształcenia, pozostaje zawsze z natury swej ograniczony, a wskutek tego w badaniu prawdy często omylny. Ponadto rozum zależny jest od różnych wpływów, które stronniczo oddziaływają na niego, ilekroć usiłuje wyrobić sobie sąd o jakiejś prawdzie. Mianowicie pycha, zmysłowość i egoizm wpływają bardziej na to, że sądy nasze, zwłaszcza w zagadnieniach religijnych, nie są bezstronne.
  1. Pierwszą przeszkodą bezstronnego myślenia jest pycha i zarozumiałość, odrzucająca wszelką zależność w sposobie myślenia i działania, a nie dopuszczająca w sądach o rzeczy tego, co obraża wygórowane wyobrażenie o sobie, co demaskuje próżność człowieka i odsłania naszą nieudolność - jednym słowem: nie chcąca przyznać tego, co nas upokarza. Z tego właśnie pochodzi nieraz nieprzychylne usposobienie rozumu ludzkiego względem tajemnic wiary, przewyższających jego pojętność, gdyż przypominają to, o czym chciałoby się zapomnieć, że zdolności jego pozostaną zawsze ograniczone i że do zupełnego zgłębienia tego, co Boże nie dorósł...
  2. Zmysłowość również utrudnia bezstronne myślenie i normalne kształcenie woli. A jeśli nadto człowiek, ulegając wpływom pseudokultury, dba zbytnio o ciało, a zaniedbuje przy tym troskę o swą duszę, sfera niższa zmysłowa opanowuje w nim sferę duchową tak bardzo, że o prawdach religijnych wytwarza sobie taki sąd, jaki najbardziej dogadza jego zachciankom zmysłowym. Stąd u takich ludzi pochodzi nieprzychylne nastawienie duszy względem tych przepisów religii, które by chciały ich sferę zmysłową w karby ująć.
  3. Trzecią wreszcie przeszkodą, utrudniającą nam wyrobienie sobie bezstronnego zdania o prawdach religijnych, zwłaszcza obyczajowych, jest egoizm życiowy, wskutek którego człowiek ocenia zasady, mające mu być drogowskazem w życiu, nie podług ich wewnętrznej, przedmiotowej wartości, ale bezkrytyczne podług tego, czy odpowiadają jego osobistemu usposobieniu - czy dogadzają jego miłości własnej i chęci swobodnego życia, czy nie. Wskutek tego niejeden potępia twarde zasady życia, które bądź zabraniają mu dogadzać pewnym zachciankom, bądź nakładają na niego przyjęcie pewnych ciężarów złączonych ze spełnieniem jego obowiązków - chociażby je za słuszne uznał, gdyby chodziło o zastosowanie ich do drugich, a nie do jego własnej osoby.
A jeśli do tych przeszkód, utrudniających wyrobienie sobie bezstronnego sądu o prawdach życiowych, przyłączy się jeszcze zły przykład otoczenia, nie dbającego wcale o wyższe zasady moralne, ale kierującego się w życiu tylko utylitaryzmem (czyli względem na korzyść doczesną) — albo modne, choć zgubne, hasła panujące we współczesnej literaturze — wtedy jak słusznie dowodzi F. Förster1, jasne jest, że człowiekowi omylnemu trudno jest wyłącznie własnym rozumem dojść do poznania prawdy.
Gdyby jedynie chodziło o poznanie istotnej prawdy co do zagadnień historycznych, społecznych lub politycznych, szkoda nasza byłaby tylko doczesna; ale gdy idzie o wartości wieczne — o to czy obowiązują nas pewne prawa moralne, od których może pragnęlibyśmy się uchylić, albo gdy  idzie o najważniejsze dla każdego sprawy życiowe, np. prawdę o nieśmiertelności duszy, o odpowiedzialności przed Bogiem, od których rozstrzygnięcia będzie zależeć nasze zbawienie — wtedy każdy nasz osobisty błąd w ujęciu tych prawd, dla religii istotnych, byłby na wieki niepowetowany.
Wiedział o tym nasz Boski Zbawiciel, najlepiej przenikający omylność ludzką, dlatego nie chciał dopuścić, aby człowiek w tak ważnej dla jego zbawienia sprawie był pozostawiony wyłącznie własnemu rozumowi, którym kierując się nawet głębiej widzący myśliciele tak często błądzili.
Gdyby nawet Chrystus przyniósł ludziom przyrodzoną religię, a więc zupełnie dla rozumu ludzkiego przystępną, jeszcze i wówczas nie zostawiłby jej pod wyłączną opieką rozumu; ani indywidualnego, ani zbiorowego, albowiem ludzie sobie zostawieni, zawsze mogą zmieniać swój sąd o rzeczach2 — podczas gdy prawdy religijne, dotyczące stosunku naszego do Boga, podobnie jak Bóg sam, zawsze muszą pozostawać niezmienne.
Tym bardziej, gdy Chrystus objawił nam religię zawierającą prawdy nadprzyrodzone, musiał tych, których upoważnił do głoszenia prawd przez siebie objawionych, odpowiednio uzdolnić tzn. zapewnić im szczególną pomoc Bożą i światło Ducha Świętego, które by ich strzegło od wszelkiego błędu w nauczaniu prawd dotyczących zbawienia i umożliwiało im spełnienie tak trudnego zadania.

NIEOMYLNOŚĆ UDZIELONA KOŚCIOŁOWI

  1. Taką właśnie czynną pomoc w nauczaniu Chrystus przyrzekł i udzielił Kościołowi, kiedy wysyłając apostołów na cały świat, powiedział do nich: "Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi, idąc tedy nauczajcie wszystkie narody...a oto ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata" (Mt 28, 20). W tych słowach obiecał Pan Jezus pozostać przy apostołach, a uczynił to nie w innym celu, jak tylko w tym, aby ich chronić od błędu, gdy będą nauczać — to znaczy uczynił ich nieomylnymi. Aby zaś powagę apostołów wyżej podnieść, utożsamił ich Chrystus poniekąd z sobą, rzekłszy do nich: "Kto was słucha, mnie słucha, kto wami gardzi, mną gardzi" (Łk 10,16).
    Powyższe słowa Chrystusa, wyrzeczone do całego kolegium apostołów, przyrzekały im czynną pomoc w nieomylnym nauczaniu prawd wiary i obyczajów "aż do skończenia świata", a przeto nie odnosiły się tylko wyłącznie do apostołów, ale musiały się odnosić także do ich prawowitych następców tzn. do tych wszystkich, którzy po ich śmierci mieli być żywym kolegium apostolskim i spełniać "aż do skończenia świata" nieomylny urząd żywego nauczania w Kościele. Tym żywym kolegium apostolskim jest ogół wszystkich biskupów katolickim z papieżem na czele; oni przeto, jako prawowici następcy apostołów w urzędzie nauczycielskim Kościoła odziedziczyli po apostołach dar nieomylności w nauczaniu prawd wiary i obyczajów.
  2. Potrzeba nieomylności w Kościele jeszcze wyraźniej okazuje się ze słów Chrystusa: "Kto uwierzy i ochrzci się, zbawiony będzie, a kto nie uwierzy, będzie potępiony" (Mk 16, 16). Tymi słowy zobowiązał Chrystus Pan wszystkich ludzi pod karą wiecznego potępienia do przyjęcia nauki, głoszonej przez Kościół. Pan Bóg jednak nie mógłby nikogo zobowiązać, i to pod karą, do przyjęcia nauki, która by w przyszłości mogła ulec skażeniu, ani nie mógłby także obiecywać zbawienia przyjmującym naukę, która kiedyś już uległa skażeniu. Skoro zatem wszyscy mamy obowiązek należeć do Kościoła katolickiego i słuchać go tak, jak samego Chrystusa, Kościół ten musi być tak samo jak Chrystus nieomylny, inaczej nikt by nie miał do niego zaufania.
    Tak też zrozumieli apostołowie powyższe słowa Chrystusa i dlatego żądali zawsze wiary i posłuszeństwa. Dlatego kiedy św. Paweł pisał do Galatów (1, 8), zaraz na wstępie tego listu mówi: "Chociażby anioł z nieba przepowiadał wam wbrew temu, cośmy wam przepowiadali, niech będzie przeklęty!". Zaprawdę, kto z taką stanowczością głosi swą naukę, musi być o nieomylności swych słów najmocniej przekonany. Tak samo nieomylnie naucza Kościół po dziś dzień, gdyż ze słów Chrystusa, wyrzeczonych do apostołów: "Kto was słucha, mnie słucha" itd. wynika, że nauka Kościoła jest nauką Chrystusa. Dlatego Kościół głosząc Jego naukę, wymaga od swych dzieci wiary i posłuszeństwa.

 NIEOMYLNOŚĆ KOŚCIOŁA FAKTEM HISTORYCZNYM

To przeświadczenie o nieomylności istniało po wszystkie czasy w całym Kościele. Od pierwszych bowiem wieków gromadzili się katoliccy biskupi pod przewodnictwem rzymskiego, czyli papieża, albo jego legatów, by wydawać orzeczenia w sprawach wiary i obyczajów, potępiać herezję i błędy, a tych, którzy w nauce potępionej przez Kościół uparcie trwali, obłożyć klątwą. Kościół katolicki zawsze z wiarą przyjmował to, co sobory powszechne uroczyście ogłaszały jako naukę katolicką. Zaprawdę, gdyby Kościół w swoich uroczystych orzeczeniach nie był nieomylny, bramy piekielne już by go dawno przemogły, a wierni byliby przezeń uwikłani w najcięższe błędy.
Prawda o nieomylności Kościoła jest nie tylko artykułem wiary, lecz jest nadto faktem, zatwierdzonym przez historię świata. Każdy, kto choćby pobieżnie zapoznał się z dziejami Kościoła, musi zdumieć się wobec zwycięskiej walki, jaką Kościół po wszystkie czasy toczył z herezjami i bezbożniczymi prądami nauki. Walka ta wre we wszystkich dziedzinach, począwszy od czasów apostolskich aż po dzień dzisiejszy - a przeciwnicy Kościoła nie przebierają w środkach. Jedna gałąź wiedzy po drugiej, dumna ze swych odkryć i zdobyczy, żądała już nieraz od Kościoła, aby zmienił swą naukę, która rzekomo była "sprzeczna" z wynikami badań naukowych. Kościół jednak niczego nie zmieniał, a niebawem okazało się, że te "nieomylne wyniki badań naukowych", jak je szumnie nazywano, nie mogły później ostać się wobec ścisłej naukowej prawdy...
Gdyby się w ciągu XX wieków trwania Kościoła było udało podważyć choćby jeden tylko kamień w gmachu dogmatów kościelnych — gdyby się udało obalić choćby jedną tylko prawdę wiary lub wykazać choćby jedną sprzeczność w nauce Kościoła, cały Kościół rozpadłby się w gruzy. A jednak Kościół wychodził z najzacieklejszych walk zwycięsko, podczas gdy żadna z obalających jego naukę doktryn nie mogła się utrzymać. Tak więc przedziwnie sprawdzają się słowa Chrystusa, wyrzeczone do apostołów, na których opiera się prawda o nieomylności Kościoła: "Nauczajcie wszystkie narody...a oto ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata" (Mt 28, 19-20).
Pozostaje nam bliżej określić warunki, w których biskupi pozostający w łączności z papieżem są nieomylni w nauczaniu, a kiedy papież sam orzeka nieomylnie.

św. Piotr Apostoł | Nieomylność Kościoła

W KOŚCIELE NIEOMYLNIE NAUCZAJĄ:

    1. Biskupi w łączności z papieżem 

      Tj. gdy wspólnie z nim stanowią coś o nauce wiary lub obyczajów. Według wyżej wymienionych słów Chrystusa, wyrzeczonych do apostołów, nieomylny urząd nauczania tworzą w Kościele wszyscy razem biskupi, ale nie sami, lecz tylko zjednoczeni w nauczaniu z papieżem i między sobą. Oni bowiem, jako prawowierni następcy apostołów, tworzą z papieżem na czele jedno ciało nauczycielskie, czyli to zgromadzenie, w którym dalej żyje urząd nieomylnego nauczania, przez Chrystusa ustanowiony i przez Niego powierzony apostolskiemu kolegium. — Ta jest jednak różnica między nieomylnością apostołów a nieomylnością biskupów, że apostołowie otrzymali przywilej nieomylności osobiście, tj. każdy z osobna (albowiem mieli się niebawem rozproszyć po świecie i nie mogli się częściej wspólnie zgromadzać). Przeciwnie biskupi (ponieważ mogą się z papieżem porozumiewać i odbywać wspólne sobory) nie posiadają daru nieomylnego nauczania wiary i obyczajów każdy z osobna, pojedynczo, ale tylko wszyscy razem — w łączności z papieżem.Tej zaś łączności dają swój wyraz:
      a) bądź to, gdy zgromadzają się na soborze powszechnym;
      b) bądź to poza soborem, rozproszeni po świecie, gdy wszyscy, zapytani w jakiejś sprawie, dotyczącej wiary lub moralności, zgodne wyrażą zdanie.
      W obu wypadkach cały episkopat katolicki, czyli ogół biskupów, wzięty jako jedno moralne ciało nauczycielskie, zgodne z papieżem w nauczaniu wiary i obyczajów, mylić się nie może.Natomiast żaden biskup z osobna nie posiada daru nieomylności; nigdy też Kościół nie przyznawał tego daru poszczególnym biskupom z osobna. Każdy więc poszczególny biskup może w błąd popaść, ilekroć nie zgodzi się ze wspólnym zdaniem innych biskupów zostających w jedności ze Stolicą Apostolską, jak to się stało np. z Macedoniuszem, Nestoriuszem i ariańskimi biskupami. Również nie należą do nieomylnych orzeczeń dekrety synodów prowincjonalnych i kongregacji rzymskich. Uwaga. Gdyby wszyscy biskupi, zjednoczeni z papieżem, byli omylni w rzeczach wiary, sam Chrystus wprowadziłby w błąd swój Kościół i wiernych. Wszakże on sam nakazał apostołom oraz ich następcom, „aby wszystkie narody nauczali” (Mt 28, 19), a na ludzi nałożył obowiązek słuchania ich nauki pod karą potępienia: „Kto was słucha, mnie słucha - kto wami gardzi, mną gardzi” (Łk 10, 16), „a kto nie uwierzy będzie potępiony” (Mk 16, 16) - Jeżeliby zatem biskupi razem z papieżem mogli błędnie pouczać, to Chrystus byłby współwinnym ich błędu.
    2. Papież sam "ex cathedra" nauczający

      Jedyny tylko prawowity następca św. Piotra w prymacie rzymskim, papież, kiedy przemawia jako głowa i najwyższy nauczyciel całego Kościoła, „cum ex cathedra loquitur”, to znaczy, kiedy ogłasza jakąś naukę, odnoszącą się do wiary i obyczajów, jako obowiązującą wszystkich wiernych pod utratą zbawienia, jest także osobiście nieomylny, tj. nawet sam jeden, oddzielnie od innych biskupów.Uwaga. Z powodu nierozumienia sprawy: na czym nieomylność papieża polega, tłumaczą ją nieraz w sposób mylny, uwłaczający powadze rzeczy. Dlatego musimy zaznaczyć, że:
      a) nieomylność papieska nie oznacza, że papież jest wszechwiedzący, ani że nie może grzeszyć;
      b) nieomylność papieża nie jest również wynikiem jego osobistej uczoności ani świątobliwości życia;
      c) nieomylność ta nie oznacza wcale, że papież za pośrednictwem jakiegoś nowego objawienia czy szczególnego natchnienia nabywa dopiero znajomości prawd dawniej przez Pana Boga objawionych;
      d) nieomylność papieża nie wynosi jego osobistych zdolności ponad zdolności wszystkich innych ludzi, ale polega jedynie na tym, że Duch Święty udziela papieżowi swej szczególnej pomocy, aby nie zbłądził wtedy, kiedy jako głowa i najwyższy nauczyciel Kościoła jakąś naukę odnoszącą się do wiary lub obyczajów bada i ogłasza ją jako ściśle obowiązującą wszystkich w sumieniu.
      Że papież jest w powyższym znaczeniu nieomylny nawet wtedy, gdy orzeka sam jeden tj. oddzielnie od innych biskupów, wynika to najpierw ze słów Pisma św.:
      a)      Stosownie bowiem do obietnicy Chrystusa: „A ja tobie powiadam, żeś ty jest opoka, a na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go” (Mt 16, 18). Piotr i każdy z jego następców, papież, jako opoka, na której zbudowany jest Kościół, ma użyczać temu Kościołowi takiej trwałości, iżby nie mógł być zwyciężonym przez moce piekielne, tj. przez ducha błędu i zepsucia. Otóż tego zadania nie mogliby papieże spełniać, gdyby w rzeczach wiary i obyczajów mogli się mylić.
      b)      Jako najwyższy Pasterz trzody Chrystusowej ma Piotr i każdy z jego następców owieczki Chrystusowe prowadzić na dobrą paszę, a tą dobrą paszą jest przede wszystkim prawdziwa nauka Chrystusa. Przeto każdy następca św. Piotra musi posiadać możność odróżniania z całą pewnością prawdziwej nauki Chrystusa od fałszywej — czyli musi być w swoim nauczaniu nieomylny.
      c)      Chrystus Pan rzekł do Piotra: „Prosiłem za tobą, aby nie ustała wiara twoja, a ty kiedyś nawróciwszy się, utwierdzaj braci twoich” (Łk 22, 32). Te słowa przepowiadające, iż wiara Piotra nigdy się nie zachwieje, odnoszą się także do następców Piotra, albowiem bracia Piotrowi, tj. apostołowie, będąc pełnymi Ducha Świętego, o wiele mniej potrzebowali umacniania w wierze świętej przez Piotra, aniżeli ich następcy biskupi, którzy potrzebują tego od papieża.
      Nauka o nieomylności papieża znajduje także w Tradycji swoje uzasadnienie.
      Już św. Ireneusz powiada, że wszystkie inne kościoły muszą w nauce wiary świętej zgadzać się z Kościołem rzymskim3. Filip, legat papieski, mógł na soborze w Efezie uroczyście oświadczyć – i nikt mu tego nie zaprzeczył — iż od wieków jest znane, że „św. Piotr, jako kolumna wiary, w swoich następcach żyje i dalej rozstrzyga”4. Św. Augustyn opowiada5, że właśnie nadesłano do Stolicy Apostolskiej orzeczenie dwóch synodów afrykańskich, odnoszące się do nauki Pelagiusza, na które z Rzymu nadeszła odpowiedź, rozstrzygająca ostatecznie tę sprawę. Stąd przysłowie: „Roma locuta, causa finita!”. Z okazji sporów o cześć obrazów na Wschodzie, św. Teodor Studyta poddał myśl cesarzowi w Konstantynopolu, Michałowi Balbusowi, „aby wysłać poselstwo do biskupa rzymskiego, celem otrzymania nieomylnego orzeczenia w sprawie odnoszącej się do wiary świętej”6. Z podobną propozycją wystąpiło zgromadzenie prawowiernych biskupów, krótko przedtem w r. 820 zwołane do Konstantynopola, które wtedy stwierdziło, że w ten sposób postępowano w Kościele od samego początku przy wszelkich sporach, odnoszących się do wiary świętej. — W historii kościelnej spotykamy jeszcze wiele innych dowodów, świadczących o utrzymującym się stale przeświadczeniu Kościoła o nieomylności papieskiej.
      Nie było to zatem nową nauką, kiedy w r. 1870 Sobór Watykański orzekł, że papież jest w rzeczach wiary i obyczajów nieomylny — było to tylko stwierdzeniem dawnego przeświadczenia o tej prawdzie.
      Chrystus Pan przewidział wszystkie trudności, na jakie natknąć się miało Jego dzieło, a których źródłem jest niedoskonałość, chwiejność i omylność ludzkiej natury. Zdawał sobie sprawę, że mogą zajść wypadki natychmiastowej potrzeby rozstrzygnięcia jakiejś sprawy, przy czym niepodobieństwem byłoby zwoływać wszystkich biskupów lub zasięgać ich rady. Postanowił przeto zbudować swój Kościół na opoce bezwzględnego autorytetu papieża, który by dzierżył w swoim ręku pełnię władzy, a któremu udzielił dlatego niezłomnej pełności i nieomylności. Jeśli, według słów Zbawiciela, żadne moce piekielne nie będą mogły przywieść tej opoki do upadku, musi ona być niewzruszona i nieomylna. Po wszystkie czasy ataki przeciwników Kościoła będą godzić w powagę nauczania. Otóż gdyby któremukolwiek z 262 papieży można było udowodnić jakiś błąd w orzeczeniu, wydanym w charakterze Głowy Kościoła w sprawach wiary i obyczajów — tym samym słowa Zbawiciela „moce piekielne nie przemogą go” okazały by się nieprawdą, a Kościół zachwiałby się w swoich podstawach.

ODPOWIEDZI NA ZARZUTY

Zarzut. Nieomylności papieża przeczy historia, gdyż papieże Liberiusz i Honoriusz pobłądzili w rzeczach wiary. Liberiusz na żądanie cesarza Konstancjusza podpisał ariańską formułę wiary, a Honoriusz popadł w herezję monoteletów.
Odpowiedź. 1. Liberiusz (352-366), aby zarażony arianizmem Kościół wschodni doprowadzić do jedności z Kościołem zachodnim, podpisał tzw. trzecią formułę wiary syrmijską (nazwa od zebrania biskupów wschodnich w Sirmium), którą można rozumieć w sposób zupełnie zgodny z wiarą katolicką, a którą z pewnością Liberiusz w ten sposób rozumiał, skoro jak przedtem, tak potem przeciwnikiem był nie tylko ścisłego arianizmu, ale także łagodniejszego semiarianizmu.
a) W żaden sposób nie może być mowy o orzeczeniu „z katedry” w sprawie wiary i moralności, albowiem Liberiusz ani nie zamierzał, ani naprawdę nie zobowiązał Kościoła do przyjęcia żadnej z tych formuł jako reguły wiary.
2. Papieża Honoriusza (625-638) obwiniają o to, że popadł w herezję monoteletów, tj. przyjmujących tylko jedną wolę w Chrystusie. Trzeba pamiętać, że:
a) Papież Honoriusz w sprawie monoteletów nie wydał żadnego urzędowego orzeczenia. Nawet jego następca Leon II poczytuje mu to wprost za błąd, że takiego wyroku nie wydał.
b) Oba pisma Honoriusza w tej sprawie, rzekomo zawierającej błąd mu zarzucany, wypowiadają naukę w istocie rzeczy zupełnie trafną, tylko sposób wyrażenia się jest z umysłu ogólnikowy, a to aby uniknąć niepotrzebnego zaostrzenia sporu. Otóż właśnie to wyrażenie ogólnikowe zostało przez monoteletów w myśl ich herezji przewrotnie wyzyskane. (Papież miał na myśli jedność woli moralną, utrzymując, że wola ludzka w Chrystusie zgadzała się zawsze z wolą Boską: monoteleci zaś błędnie przypisywali Honoriuszowi, że w ogóle jedną tylko wolę uznawał w osobie Chrystusa.)
c) Brak stanowczego wystąpienia przeciw monoteletom tłumaczy się tym, iż papież Honoriusz nie dostrzegał ich heretyckiego sposobu myślenia i cały spór zrazu uważał za „grę słów, należącą raczej do gramatyki, niż do teologii”.

W CZYM KOŚCIÓŁ JEST NIEOMYLNY?


Kościół jest nieomylny nie tylko w samym nauczaniu chrześcijańskiej wiary i obyczajów, ale także w tym, co jest niezbędne do ich objaśniania, uzasadniania i obrony.
Wypływa to ze słów Chrystusa, którymi nadał Kościołowi dar nieomylności, i z calu jaki miał, kiedy mu tego daru użyczył. Zbawiciel powiedział wtedy: „Nauczajcie wszystkie narody. A oto ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28, 19). „Gdy zaś przyjdzie on Duch prawdy, nauczy was wszelkiej prawdy” (J 16, 13). Obietnica nieomylności musi przecież sięgać tak daleko, jak daleko rozciąga się zawód nauczania. A więc przedmiotem nieomylności jest cała prawda objawiona i wszystko, co jest z nią w koniecznym związku. Natomiast nie wchodzą w zakres nieomylności prawdy nie odnoszące się do religii i zbawienia dusz, albowiem tych Chrystus nie uczył, ani też Kościołowi nie kazał ich uczyć.

W szczególności Kościół orzeka nieomylnie:

1.      o tym, co należy uważać za objawioną naukę wiary i obyczajów;
2.     o takich prawdach i faktach, które z nauką objawioną pozostają w ścisłym tak ścisłym związku, iż bez nich skarb objawienia nie mógłby być należycie przechowany;
3.     o tym, jak należy rozumieć teksty Pisma św. i naukę tradycji;
4.     o tym, co dotyczy czci Bożej i życia chrześcijańskiego;
5.     Kościół jest nieomylny w uznawaniu zasad życia doskonałego, na których opierają się zakony. Tak np. nie może zatwierdzić reguły, przeciwnej wierze i dobrym obyczajom;
6.     w wydawaniu dekretów kanonizacyjnych, czyli w ogłaszaniu świętych;

7.     Kościół jest też nieomylny w określaniu granic swej nieomylności.


      1 Autorytet a wolność
      2 Dlatego w Starym Zakonie, mimo prawa dziesięciu przykazań Boskich, zsyłał jeszcze Pan Bóg natchnionych proroków, którzy pouczali lud wybrany o tych prawdach, do których poznania własnym rozumem dojść mógł.
      3 Ad. haer. 1, 3 c.3.
      4 Actio III
      5 Sermo 131, n.10
      6 Epist. 129